Internecie, pierdol się! Jesteś wstrętny i niewdzięczny. Czasem mi odbija, czytajcie niżej.
Internet jest z założenia zły jak "murzynek" z rodzynkami. Nie rób nic dla niego, zwłaszcza deserów i zdjęć, nie doceni ich.
Może powinnam zacząć od "drogi początkujący blogerze kulinarny"*? Żaden agregat pięknych zdjęć ani żadne ramy fotografii kulinarnej nie zaakceptowały tych zdjęć. Kiedyś było mi z tego powodu smutno, bo kocham te zdjęcia. Nie są technicznie dobre, wiem o tym doskonale. Jestem tak beznadziejnym fotografem jak dobrym malarzem byłam.
Lodowaty wiatr nostalgii przeleciał przez Blogspot i zatrzepotał kartami dyplomu Akademii Sztuk Pięknych, uwięzionymi w jednej teczce z umową o pracę zawartą z siecią Biedronka, zresztą bardzo spoko pracodawcą.
Zaczęła się jesień, czas siedzenia z nosem w internetach.
Kocham te zdjęcia, bo są na wskroś moje, nie ma w nich nic zbędnego, fotograficznego kunsztu czy efekciarstwa. Przepis wraz ze zdjęciami publikowałam na moim poprzednim blogu, po którym praktycznie nie ma już śladu (zatarłam). Zarówno przepis jak i mój blog prześlizgnęły się przez sieć jak milion przepisów na ciasto pleśniak (ohyda, choć i ta zbrodnia na cukiernictwie ma więcej fanów niż moja dziwna czekolada).
*Prowadzenie bloga to ogromna przyjemność.
Możecie wykonać przepis dla swojej dziewczyny, będzie mi miło.
Składniki na dużą czekoladę:
- 200g białej czekolady
- 2 lub 3 bardzo kopiaste łyżki (wielkości kulek lodów, nawet większe niż ta na zdjęciu) dobrego masła orzechowego
- 200ml mleka skondensowanego słodzonego
- szczypta soli morskiej w płatkach (użyłam wędzonej, lepiej nie pomijajcie soli, bo coś musi równoważyć słodycz)
- 100g do 200g uprażonych na suchej patelni migdałów pod dowolną postacią (robiąc to za pierwszym razem użyłam większej ilości całych migdałów uprażonych w skórce, które lekko posiekałam, teraz dodałam słupki, które uprzednio uprażyłam na patelni)
Powyższe składniki nie licząc migdałów wrzuć do garnka z grubym dnem i podgrzej na niewielkim ogniu co jakiś czas mieszając (polecam silikonową łopatkę- dobrze się nią zbiera z dna i ścianek garnka, dzięki czemu nic się nie przypali) do osiągnięcia gładkiej masy. Jeśli mikstura zrobi się podejrzanie gęsta i jakby zważona to dodaj kilka łyżek ciepłej wody i wymieszaj do uzyskania gładkości. Kiedy tylko składniki się połączą wyłącz gaz pod garnkiem i dodaj migdały. Wymieszaj i wylej masę do formy wyłożonej papierem do pieczenia albo folią. Wystudź i włóż do lodówki na noc.
Nam najbardziej smakowało jak poleżało w lodówce dobę.
Pycha!
Nie wyobrażam sobie tego smaku, ale musi być przepyszne <3
OdpowiedzUsuńO ludzie, chyba zaraz umrę *o*
OdpowiedzUsuńHehe, nie umieraj, poczekaj aż się rozkręcę z tymi słodkościami ;)
UsuńDziewczyno pisz dalej! Idealnie trafiasz w moje gusta, zapisałam sobie parę przepisów a po obejrzeniu twojego insta zastanawiam się, czemu niektórych z nich nie ma na blogu :(! PIIIIIIISZ :D
OdpowiedzUsuńDla takich czytelników warto blogować :)) A na co chcesz przepis? To się zepnę i zrobię (:
UsuńMoże na jakąś dobrą pho :D? Albo jakieś top5 ulubionych miejsówek w Warszawie - to by był super pomysł na notkę. Twoje çilbir i baozi też wyglądają obłędnie. Zresztą nie będę Ci narzucać tematów, po prostu już nic nie usuwaj tylko dodawaj a ja będę po cichutku czytać :D
UsuńNapisałam odpowiedź niżej niechcący, jako odrębny komentarz.
UsuńTy, Cukroza, co za brak postów na twoim blogu? Na pewno jest dużo dobrych rzeczy, które lubisz. Dajesz, piszesz :) Na pho i baozi na pewno przyjdzie czas, cilbir już zredagowany, tylko zdjęcia chcę zrobić nowe, bo właśnie byle jakie zdjęcia mnie dobijały w moim poprzednim blogu, jako magister sztuki po prostu nie mogę sobie na to pozwalać, a o knajpach bardzo bym chciała pisać, tylko w sumie, zbiedniałam ostatnio i nie bujam się już tak intensywnie po gastroomiach. Może coś skromnego skrobnę o knajpingach...
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do bloga już z rok ale mam podobnie, porównuję strasznie moje żałosne zdjęcia zrobione ipadem do tych z blogów :D Ale kiedyś przyjdzie czas i na mnie.
UsuńOkej, to czekam w takim razie na jakieś fajne polecanki :) Trzymaj się!